…… i tu film mi się urwał.
Straciłam przytomność. Obudziłam się w szpitalu. Nie wiedziałam co wokół mnie
się dzieje. Na początku nie wiedziałam gdzie jestem, po pewnym czasie
zrozumiałam, że leżę na łóżku szpitalnym i jestem podpięta to kroplówki. Nic
nie pamiętałam, nie wiedziałam czemu tu jestem, co się stało. Pamiętałam tylko,
że poszłam na spacer obejrzeć Camp Nou, ale dalej nic.. Pustka. Do pokoju
wszedł lekarz.
- O! Obudziła się Pani Moniko!
Nareszcie! – krzyknął lekarz
- Mógłby Pan powiedzieć co się
stało? Nic nie pamiętam..
- Zaniki pamięci… ciekawe… Pani
Wiolu proszę to zanotować!
- To wytłumaczy mi Pan czy jak?!
– powiedziałam zdenerwowana
- A! Tak! Oczywiście. Z tego co i
wiadomo, to pewien pan potrącił panią, a pani straciła przytomność, ale proszę
się nie martwić, nic się wielkiego nie stało… to znaczy ma pani skręconą
kostkę, ale za minimum 2 tygodnie powinna być wyleczona. Musi się pani nie
przemęczać. Najlepiej w ogóle zostać w domu i odpoczywać.
- CO?! No super! A gdzie jest
sprawca wypadku?! – wykrzyknęłam
- Spokojnie.. Proszę się nie
martwić. Ten szanowny pan przywiózł panią tutaj i zostawił panią, bo sam miał
bardzo ważne spotkanie, a pani tu trochę leżała..
- Jak to? Która jest godzina?!
- 23.00
- O Matko! Mateusz! Przecież on
pewnie się denerwuje i zamartwia gdzie jestem. Gdzie mój telefon… no super! Zgubiłam
telefon..
- Z tego co wiem, nie miała pani
nic przy sobie w czasie pobytu tutaj. Może pani skorzystać z telefonu
szpitalnego.
- Dziękuję bardzo – podziękowałam
i wybiegłam jak najszybciej z pokoju, co za bardzo się nie powiodło, bo dzięki
jakiemuś palantowi mam skręconą kostkę i całe wakacje będę w domu! Gdy doszłam
do telefonu, nerwowo wybrałam numer Matiego.
*
- Halo? Mateusz, to
ja Monika..
- Boże! Gdzieś ty
była! Martwiłem się o Ciebie! Już miałem dzwonić po policję..
- Ja.. ja.. jestem w
szpitalu…
-CO?!!! Co się
stało?!
- Wytłumaczę Ci
potem..
- Dobra już jadę!
*
Gdy przyjechał i wszystko Mu
opowiedziałam, był bardzo zdenerwowany. Ciągle wyszeptywał ,, Dorwę drania..
dorwę ‘’ Zaczynałam się bać..
- Mati, ale to tylko kostka!
- Kostka, kostka! Cham przywiózł
Cię tu i zostawił! Takich na ulicę nie powinno się wpuszczać!
- No zostawiła kartkę, podobno
jakąś, ale lekarz mi jeszcze jej nie przyniósł.. Dobra Mati dochodzi 2 w nocy,
to był ciężki dzień dla nas obojga, musimy odpocząć wracaj do hotelu, ja muszę
jeszcze zostać, ale jutro mnie wypisują, i jutro się tym wszystkim zajmiemy.
- No dobrze… robię to dla
Ciebie.. To dobranoc.
Po tym jak Mateusz wyszedł do
pokoju wszedł lekarz i podarował mi kartkę zostawioną przez tego debila, przez
którego teraz tu leżę, o treści następującej:
,, Przepraszam za to wszystko co się wydarzyło, naprawdę nie chciałem..
To nie jest tak jak myślisz… nie zostawiłem Cię na pastwę lasu samą w
szpitalu.. ale naprawdę musiałem pojechać. Chciałbym rozwiązać tą sprawę bez
policji. Nie jestem jakimś oszustem, masz mój adres domu i telefon pod spodem.
Proszę zadzwoń..
Teraz nic nie mogłam załatwić,
był środek nocy! Jedyne co mi pozostało to zasnąć i mieć nadzieję, że jakoś się
to wszystko wyjaśni…
Następnego dnia…
Gdy już mnie wypuścili z tego
okropnego szpitala, chciałam udać się jak najszybciej do hotelu, lecz Mati
ciągle mnie dręczył, że ma dla mnie jakąś niespodziankę. Nie umiałam mu
odmówić, więc dałam mu wolną rękę. Gdy zbliżaliśmy się do plaży, kazał mi
wysiąść i iść za nim. Strasznie mnie bolała noga ,więc wziął mnie na ręce. Miałam zawiązaną opaskę
na oczy i nic nie widziałam. Nagle
poczułam, że stawia mnie na ziemi.
- Dobrze teraz możesz zdjąć
opaskę. – usłyszałam. W tej chwili
zobaczyłam duży dom z wielkim basenem z widokiem na ocean i na dodatek
blisko plaży. – To od tej pory nasz domek. – powiedział uśmiechnięty.
Ccc..ooo.. ccooo?!! – wykrzyczałam i
powiesiłam mu się na szyi.
Tak skarbię – wyszeptał – No
chodź zobaczyć jak jest w środku
Jeju!!! – wykrzyczałam!
Oczywiście tam było jeszcze
lepiej niż na zewnątrz. Lecz mimo tylu przyjemności musiałam w końcu zadzwonić
i umówić się z.. A ja nawet nie wiem jak ma na imię… Zajebiście! No ale dobra.
Wzięłam telefon Mateusza i zadzwoniłam pod wybrany numer.
*
- Dzień dobry
usłyszałam – usłyszałam
- No dobry to ona dla
pana nie będzie!
- Ale proszę się nie
denerwować! Z kim mam przyjemność?
- Z dziewczyną którą
pan wczoraj o mało nie zabił!
- Oh tak, ale proszę
się nie denerwować, to nie sprawa na telefon, możemy się dzisiaj o 17 spotkać w
Kawiarni ,, Limonka’’?
- No niech będzie..
- Do widzenia –
pożegnał się grzecznie, a ja nic nie powiedziałam
*
- No to jak świętujemy?! –
usłyszałam zza pokoju
- Wiesz co Mati, ja muszę wyjść,
ale nie długo będę nie martw się
- No dobra… a gdzie idziesz?
- Yyy… no ten… musze to wszystko
przemyśleć sama i zrobić zakupy na wieczór, w końcu chyba opijamy nasz nowy
domek!
- Taak! No to dobra, cześć!
Nie chciałam nic mówić
Mateuszowi, wiedziałam, że jak się dowie to się wścieknie i będzie chciał iść
ze mną, ale ja chciałam to załatwić w miarę spokojnie, choć byłam bardzo
wściekła. Musiałam jechać wynajętym samochodem, bo na piechotę przecież nie
mogłam… Gdy dojechałam na miejsce, była
16. 50, zamówiłam sok i usiadłam przy stoliku. Nagle usłyszałam głos,
jakiegoś faceta za mną.
- Dobry wieczór – powiedział z
uśmiechem – na początek, kwiaty i ja no może się przedstawię – podarował mi
kwiaty i zdjął czarne okulary. Wtedy doznałam szoku. Dotarło do mnie, że przede
mną stoi…..
___________________________________________________________
No i jest! Myślałam, że nigdy go nie napiszę! Pisany wczoraj przed snem z nudów xD Zadedykowany znowu mojemu ukochanemu bratu Mateszowi, który mnie ciągle dręczy <3 xd
Czytasz - SKOMENTUJ!
___________________________________________________________
No i jest! Myślałam, że nigdy go nie napiszę! Pisany wczoraj przed snem z nudów xD Zadedykowany znowu mojemu ukochanemu bratu Mateszowi, który mnie ciągle dręczy <3 xd
Czytasz - SKOMENTUJ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz