poniedziałek, 15 lipca 2013

2 roździał - Nie mogłam w to uwierzyć

- A to, że obędzie się w Barcelonie! Powiem Ci w tajemnicy, że trenerzy Katalonii są tobą zainteresowani – powiedział trener, a mi aż zabrakło powietrza – tylko pamiętaj! Ja Ci nic nie obiecuję.
- Jejujejujejuuuu!
- Widzę, że się cieszysz – zaśmiał się do telefonu – to do zobaczenia jutro!
- Do widzenia
Byłam taka szczęśliwa. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Szybko zadzwoniłam do Matiego by mu o tym powiedzieć.
- Pamiętaj, że wpadasz dzisiaj do nas – dodałam na koniec
- Pamiętam
Gdy Mateusz przyszedł, omówiliśmy wszystkie szczegóły podróży, mama jakoś wytłumaczyła tacie. Jak ona to zrobiła? Nie wiem.. Cud jakiś, ale to nie jest ważne. Zarezerwowaliśmy już  samolot. Jeszcze tylko 2 dni!
2 dni później..
Nadszedł ten dzień. Była 7.35. Nagle zadzwonił telefon. Dzwonił Mateusz.
- Cześć - usłyszałam - Obudziłem Cię?
- Nie, nie mogłam dzisiaj w ogóle zasnąć.
- Czemu?
- Emocje... Jeszcze nie zdałam sobie sprawy, że to już dziś! Dziś spełni się moje wielkie marzenie!
- Ja też nie mogę się doczekać. Spakowana?
- Ty się jeszcze pytasz! Ja spakowana byłam już jak się o tym dowiedziałam. - zaśmiałam się
- Hahahaha. Dobra muszę kończyć pamiętaj, że o 12 przyjeżdżam po Ciebie pod dom.
- Dobrze, pamiętam - uśmiechnełam się - No to cześć. 
- Cześć - odpowiedział

 Miałam jeszcze dużo czasu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Sprawdziłam po raz dwudziesty czy wszystko spakowałam. Jeszcze raz spojrzałam na autograf Messiego wiszący nad biurkiem. Była już 10. 00. Jak to dziwnie szybko zleciało. No cóż trzeba iść już wziąść prysznic i zacząć się szykować, bo niedługo Mateusz po mnie przyjedzie.
 Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi. Był to Mati.
- Gotowa? -zapytał
- Jasne! – odpowiedziałam
- To co jedziemy?
- Co się głupio pytasz!
- No tak.. - uśmiechnął się i  zabrał moje walizki z pokoju
- Jeszcze raz zerknęłam na salon i wyszłam z domu.
Podczas lotu byłam taka śpiąca, że od razu zasnęłam. Przy lądowaniu obudził mnie Mateusz. 
- Wstawaj! Wstawaj! Jesteśmy na miejscu. 
- Co, co? Ja przecież nie spałam - uśmiechnęłam się
- Taaa… Zobacz jak tu pięknie – szepnął
- Jejuuu! Warto było tak długo czekać.
- Ooooj tak!
Gdy jechaliśmy do hotelu przejeżdżaliśmy przez te piękne uliczki Barcelony. Coś pięknego! Hotel był przepiękny! Marmurowe ściany, te ozdoby! Wieczorem razem z Mateuszem wyszłam na plaże, która była naprzeciwko naszego hotelu.
Mówiłam Ci już, że tu jest pięknie? – zapytałam
Hahahaha, taaaak! - odpowiedział -  Wiele razy!
Jeeej! Samo to, że jestem tu jest czymś wielkim to co dopiero uczestniczenie w tak wielkim wydarzeniu jak mecz mojego ukochanego klubu! – powiedziałam
- Pomyśl, nasze marzenie wreszcie się spełniło! – powiedział, tak jakby zamyślony Mati
- Taaaak! Ehhhh…. Gdyby udało nam się spotkać piłkarzy Barcelony… ale raczej to marzenie się nie spełni… - westchnęłam
- Nigdy nie mów nigdy!
- Wiesz co.. jestem już trochę zmęczona wracajmy do hotelu
- Jak sobie życzysz.
Wyruszyliśmy uliczkami tego pięknego miasta. Nie byłam już taka zadowolona i zafascynowana Barceloną. W ciągu kilku minut posmutniałam.
- Cos się stało? Coś powiedziałem? – zapytał Mati
- Nie.. nic. – odpowiedziałam
- No przecież widzę.. no powiedz, nie mogę patrzyć jak się smucisz.
- Myślałam jakie to ma życie taka dziewczyna piłkarza – odparłam – Ale przecież nawet nie mam żadnych szans. Nigdy nawet nie poznam żadnego piłkarza, a to już by było coś.
- Monika… - przytulił mnie – Jesteś wspaniałą dziewczyną. Wiesz więcej niż nie który chłopak, czasami i mnie zadziwiasz swoja wiedzą o piłce. Jesteś piękna, inteligentna, kiedyś na pewno Ci się uda spełnić to najskrytsze marzenie. Musisz po prostu trochę poczekać. -uścisnął mnie mocno jak nigdy
- Dziękuję Ci Mati, ale chodzimy już do pokoju.
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Chciałam jak najszybciej położyć się do łóżka. Gdy doszliśmy, przeprosiłam Mateusza i jak najprędzej się przebrałam i położyłam. Nie chodziło mi wcale o to, że byłam śpiąca, po prostu straciłam w ogóle ochoty na jakiekolwiek wspólne wyjście z Matim. Chciałam zostać sama. Ciągle myślałam tylko o jednym. Nałożyłam słuchawki na uszy i zasnęłam…
Na drugi dzień poczułam, że musze się przejść na Camp Nou, MUSZĘ. Coś mnie tam ciągnęło, jakby jakaś nie widzialna moc. Ubrałam się, zostawiłam wiadomość w kuchni dla Mateusza, który jeszcze spał. Była 7. 30.
Przechodzą tak uliczkami Barcelony, coraz bardziej zbliżałam się to tego jakże pięknego stadionu. Pierwszy raz widziałam go z bliska. Ciągle patrzyłam się na mury stadionu. Nie zauważyłam jak zza zakrętu wyjechał jakiś czarny samochód. Uderzył we mnie, a ja tylko poturlałam się po masce, a potem upadłam na drogę, lecz na dal byłam przytomna. Z samochodu wybiegł, ku mojemu zdziwieniu przestraszony….
_____________________________________________________________
Ta dam! Mimo trudności jest! Roździał zadedykowany mojemu ukochanemu bratu ciotecznemu, przyjacielowi i bohateru tego opowiadania - Mateuszowi :D ( PS Jak mnie jutro nie przeprosisz sztrzelam foch FOREVER xD )
Zachęcam do komentowania, bo to bardzo motywuje ;)

4 komentarze:

  1. No to skomentuję, skoro to tak motywuje :D Mam nadzieję, że to nie Leo, myślałam, że dobrze prowadzi :D Ale znając Ciebie to będzie Messi, może El Guaje :3 Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej no. tomiała być niespodzianka i teraz muszę wszystko zmieniać :<

      Usuń
  2. informuj mnie w zakładce SPAM na toniesenfcbarcelona.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział!
    nie..to nie może być Messi.. mam nadzieję ;)
    czekam na next i zapraszam do mnie, proszę skomentuj
    http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń