Na następny dzień, wstałam bardzo wcześnie. Była
6.00 rano, do szkoły miałam na 10.00, bo to w końcu był ostatni tydzień szkoły.
Chciałam sobie przemyśleć, co mam
powiedzieć rodzicom. Wiedziałam, że z mamą Pojdzie łatwo. Na początku była zła,
że interesuję się piłką nożną. Nie mogła się pogodzić, że swoje plany właśnie
wiążę z piłką. Od jakiegoś czasu
poczułam, że ona chce, że stara się jakoś mnie zrozumieć, pomóc mi zrealizować
moje marzenia. Czasami nawet ogląda ze mną mecz, pyta się o różne rzeczy. Stara
się.. A tata? Z nim nigdy nie miałam dobrych kontaktów, ciągle się kłóciliśmy.
Normalny ojciec gdy dowiaduje się, że będzie miał dziecko. Chce żeby to był
chłopiec, by mógł z nim oglądać mecze, grać w piłkę. Dużo ludzi mówi mi, że
taka dziewczyna jak ja to dla mężczyzny skarb. Tym bardziej dla takiego
fanatyka piłki nożnej jak mój tata. A on? Zawsze mnie olewał. Nigdy nie było
czegoś takiego ‘’Chodź Monika pogramy w piłkę!” NIGDY. Ciągle się tylko mnie
czepiał. Ja byłam zawsze najgorsza, a on najlepszy. Od małego grałam w piłkę,
często przychodziłam do niego i prosiłam go, błagałam by mnie zapisał do
jakiegoś klubu piłkarskiego. Zawsze znalazł jakąś wymówkę, zniechęcał mnie. Aż
w końcu powiedziałam koniec! Do tej pory uczęszczam na treningi i żałuje, że
nie zaczęłam wcześniej. W wieku 11 lat zaczęłam chodzić na treningi, kiedy moi
koledzy z boiska już w wieku 7 lat grali zawodowo. Zdawałam sobie z tego sprawę,
że dostaje fory tylko dlatego, że jestem
dziewczyną. Mój ojciec oprócz zawożenia i przywożenia mnie z treningów i meczy
i kupowania sprzętu nie angażuje się. Większość rodziców zostaje na treningi,
patrzy jak trenują ich dzieci, dają jakieś dobre rady.. A mój? Dla niego samo
to, że musi mnie zawieść jest udręką. Nigdy nie robi tego z własnej woli, lecz
z przymusu. Gdy tak rozmyślałam o tym co będę musiała powiedzieć rodzicom,
nawet nie zdałam sobie sprawy, że już jest 8.00 godzina. Wstałam z łóżka i
wzięłam prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni, by coś przegryźć
przed wyjściem. Była już 9.00. Autobus miałam 9.15. Założyłam słuchawki na uszy
i wyszłam z domu. Gdy przyszłam do szkoły, okazało się, że było nas tylko
troje. Ja, przyjaciółka Wiktoria, Gosia. Jest tak praktycznie co roku. Każdy
sobie robi wolne, tylko nasza trójka przychodzi na lekcje. Każdy kto sobie
pomyśli „ Jakie kujonki” jest w błędzie. Najlepsze jest to, że nie mamy w ogóle
lekcji. Większość pań włącza nam jakiś film i sobie idzie. Ostatnio, pani o nas
w ogóle zapomniała i nie zjawiła się w sali. A my co wtedy robimy? Lepiej nie
wiedzieć. Ten dzień spędziłyśmy dziwnie spokojnie, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy i
opowiadaliśmy śmieszne historie. Pani nas szybko zwolniła, bo oprócz tego nie
mieliśmy nic do roboty. Wybrałyśmy się po szkole do MacDonalda, bo byłyśmy
strasznie głodne. Tam powiedziałam im o tym, że w wakacje wyjeżdżam do
Barcelony.
- Jej, tobie to dobrze – powiedziała Gosia
- E tam, dobrze! Najgorsze jest to, że Ci dzisiaj
zamierzam powiedzieć o tym rodzicom, a wiecie jaki jest mój tata.. –
posmutniałam
- Nie bój się! Dasz sobie radę – uśmiechnęła się
Wika. Nagle zaczął mi dzwonić telefon. To była Mama.
*
- Halo?
- Gdzie jesteś?
- W maku z Wika i Gosią, a co?
- Aha, a za ile będziesz, no już kończę więc będę
w domu za jakieś 30 min
- Ok., muszę Ci coś powiedzieć, ale to nie przez
telefon, pa.
- Pa
*
- Dziewczyny, ja już musze lecieć. – ucałowałam je
i wyszłam
Gdy wysiadałam z autobusu ogarnęły mnie dreszcze,
za chwilę będę się musiała zmierzyć z czymś czego nie chce, ale muszę. Weszłam
do domu. Po chwili usłyszałam głos mamy zza ściany.
- O już
jesteś! Rozmawiał z twoim trenerem. Teraz będą wakacje i nie będzie treningów,
ale w sierpniu będziesz miała zgrupowanie.
- O mamo, chciałabym z Tobą pogadać – przerwałam jej
– Te wakacje chciałam spędzić wspólnie z Mateuszem w.. Barcelonie. To moje
marzenie!
- Oh.. dobrze, jeśli mają się spełnić twoje
marzenia, to czemu nie, ale twój ojciec.. nie sądzę by się zgodził
- I tu jest problem.. – odparłam
- Poczekaj, na razie taty nie ma w domu, ja coś
wymyśle, zostaw to mnie. – uśmiechnęła się
- Kocham Cię mamo! – przytuliłam się do niej
- A kiedy zamierzacie wyjechać?
- Chcieliśmy spędzić tam cały lipiec, albo i może
dłużej.
- Mam pomysł. Jutro tata jedzie na jakąś
delegacje, zaproś Matiego na kolacje, to wszystko załatwię, a teraz zmykaj do
pokoju i spać
Jeszcze raz
przytuliłam mamę i poszłam do pokoju, nie mogłam zasnąć ze szczęścia, ciągle
chodziłam do pokoju. „ To nie możliwe’’- Wmawiałam sobie. Nagle zadzwonił
telefon. Był to trener.
- Dobry wieczór trenerze – odezwałam się
- Nie obudziłem Cię?
- Nieee. Coś się stało?
- Mogłabyś
jutro wpaść do klubu?
- Oczywiście,
a coś się stało?
- Mama Ci nie mówiła?
- No mówiła o tym zgrupowaniu co w tym takiego?
- A to, że odbędzie się w….
____________________________________________________________
Boże! Jakie nudy, no ale tak to jest jak się pisze z bolącym brzuchem :/ Zapraszam do komentowania to motywujące ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz