sobota, 24 sierpnia 2013

7 Rozdział - A jednak....


Szukam Cię wzrokiem i nie mogę znaleźć
Może tyle już wypiłem, że cię wcale nie widziałem
Miałem wrażenie, że dziś nad ranem
Patrzyłaś na mnie, czule cię całowałem
Chyba już czułem to Kenzo na twoim ciele
Chyba zwariowałem (jeśli to urojenie)
Chyba właśnie wpadam na Ciebie
I mówisz coś, że czułaś się jak w siódmym niebie
Tracę zmysły, trzymasz mnie za rękę
Tańczę z tobą w ręku z Jackiem Danielsem
Patrzę na Ciebie, myśli mam tylko grzeszne
Chciałbym Cię mieć, robić to nawet w piekle
W łazience obmywam twarz zimną wodą
I nie wiem już czy jesteś, zaczynam wariować
*
Znikam gdzieś noc i dzień
Zlewasz się w jedną całość kiedy nie ma Ciebie
Tonę snów, milion słów
Dotyk twój i niczego już nie jestem pewien…

Tę noc spędziłam znów u Leo. Gdy się obudziłam nie było go. Zostawił tylko karteczkę, że dzisiaj wcześnie rano miał trening, a tak słodko spałam, że nie potrafił mnie obudzić. Założyłam jedną z jego bluz i zeszłam na dół do kuchni by zrobić sobieśniadanie. Przyrządziłam, trochę więcej jedzenia, bo wiedziałam, że jak wróci Leo pewnie będzie strasznie głodny. Nie miałam najmniejszej ochoty by iść teraz do domu. Do Mateusza. Wiedziałam co mnie czeka. Tysiące pytań, gdzie byłam, co robiłam. W pewnym sensie rozumiałam go. Martwił się. To było zrozumiane, ale męczące. Z transu myślowego wybudził mnie odgłos dzwonka do drzwi. ‘’Czyżby to Leo, już wrócił ‘’ – powiedziałam sama do siebie. Otworzyłam drzwi, a przede mną stał, nie Leo, lecz David Villa. Zaniemówiłam.
- Yyyyy… Hej.. jest Leo? – powiedział zdziwiony na mój widok piłkarz
- Nie ma go jest na treningu…
- Gdzie moje maniery! Jestem David Villa, kumpel Leo… A ty?
- Monika… yyy.. przyjaciółka Leo – skłamałam, choć dobrze wiedziałam, że piłkarz nie uwierzył w te słowa i wszystkiego się domyślił. – Proszę, wejdź.
- Ostatnio jak był u mnie w Madrycie to zostawił torbę i akurat byłem w Barcelonie, więc wpadłem mu ją oddać. – wręczył mi niebieską torbę adidasa
- Okey, spoko, przekażę mu.
- No to ja już muszę lecieć także ten no, cześć – pożegnał się
Jezuuu… Jaka wtopa. Ja nad ranem, w bluzie Leo, półnaga, otwieram tak po prostu drzwi jego najlepszemu przyjacielowi i wmawiam mu, że pomiędzy mną, a Messim jest  tylko przyjaźń. Genialne! – warknęłam w myślach. Ciekawe co on sobie pomyślał… Tak w ogóle gdzie jest mój telefon?!  O na blacie jest! 10 nieodebranych połączeń od Mateusza.. Nie odzwonię. Co mu powiem? Że znowu spędziłam noc  u Leo? To jest za głupie.. Domyśli się. No ale co mam mu powiedzieć? Tak bardzo chciałabym nie musieć ukrywać tego. Być wolna jak ptak. Teraz czuję się nie swojo. Przed każdym muszę coś ukrywać. Ja tak nie potrafię. Nie umiem. Ale tak było lepiej. Nie łatwiej, ale lepiej. Może nie było to dosyć  mądre, ale w tej chwili wydawało się, że tak będzie dobrze. A może to były tylko pozory?
- Hej, piękna! – usłyszałam głos Leo. Nawet nie zauważyłam jak wszedł do domu.
- Jesteś głodny? Zrobiłam kanapki – powiedziałam uśmiechnięta i ucałowałam go w policzek.
- Baaaardzoooo. – Uśmiechnął się szeroko.
- Był tu Villa… - zaczęłam nie pewnie – Przyniósł Ci twoją torbę..
- Powiedziałaś mu o nas?
- Nie. - zadrżałam – Skłamałam, że jestem twoją przyjaciółką..
- Nie martw się, ja mu wszystko wyjaśnię. – przytulił mnie – Przepraszam, że musimy to ukrywać, wiem, że to dla Ciebie trudne…
- Nie obwiniaj się. Ja też nie chce rozgłosu. Muszę lecieć. – pocałowałam go i pokierowałam się do wyjścia. Złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę.
- Kocham Cię. – wyszeptał, a mi przeszły po plecach ciarki. – Nie zostawiaj mnie. – Teraz nasze czoła stykały się ze sobą.
- Nie mogę.. Muszę iść. Mateusz się martwi..
- Ale przyjdziesz dzisiaj do mnie? – oddalił swoją twarz na bezpieczną odległość i zapytał błagalnym głosem.
- Obiecuję. Ale teraz już muszę iść. – pocałowałam go w policzek, wzięłam torebkę i wyszłam. Próbowałam wymyślić co powiedzieć Matiemu. Przecież ja miałam na dzisiaj umówioną wizytę u lekarza… Teraz i tak nie zdążę.. Ale to jest dobra wymówka dla Matiego!  Gdy wróciłam do domu, chcąc czy nie chcąc Mati musiał mi uwierzyć. Nie odbieranie usprawiedliwiłam wyciszonym telefonem co to była akurat prawda. Na całe szczęście była tak skacowany i zmęczony po imprezowaniu z Marciem i Crisem, że od razu po rozmowie poszedł spać. Teraz mogę, spokojnie się umówić  z Leo. Tylko gdzie jest mój telefon? Zostawiłam u Leo.. Jest to dobry powód, żeby teraz do niego iść. Zaśmiałam się w duchu. Poszłam wziąć prysznic i ubrać coś fajnego.
~
Zamówiłam taksówkę, ponieważ ból w kostce dawał o sobie znaki. Dzisiaj miałam iść do lekarza który miał mi dać tabletki przeciw bólowe… Przełożyłam wizytę na jutro. Dzisiaj już muszę przeboleć. Droga minęła szubko, ponieważ dom Leo nie jest aż tak daleko. Gdy już chciałam zadzwonić do drzwi, zobaczyłam, że drzwi są uchylone. Było to dziwne, ponieważ Leo nigdy nie zostawia otwartych drzwi po ty jak mu się włamali i zawsze są dobrze zamknięte. Otworzyłam ostrożnie drzwi i zobaczyłam…….



Taki trochę nie za bardzo.. No ale zostawiam go do waszej opini! :D

CZYTASZ = KOMENTUJ!

5 komentarzy:

  1. Fajnie,że ją zdradzi, po prostu super -,- Rozdział świetny *-* Czekam na więcej .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe co zobaczyła.. Super rozdział, czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. co zobaczyła ? co zobaczyła ?
    aaaa dawaj kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rodział... Super blog ... co tu więcej gadać czekam na nexta... aaa zapraszma do mnie:)

    OdpowiedzUsuń